Czy warto dzielić się władzą?

Wszyscy, którzy pełnią jakieś funkcje samorządowe, czy społeczne, a nawet i ci którzy prowadzą biznes, zadają sobie często podobne pytanie: na ile można zaufać innym i włączyć ich w proces decyzyjny? Zawsze przecież pozostaje świadomość, że to ja osobiście odpowiadam za podjęte decyzje i ponoszę odpowiedzialność.

Pytanie to jest trudne zwłaszcza dla tych, którzy działają w samorządach.  Począwszy od przedstawicieli władzy wykonawczej – wójta, czy burmistrza, władzy uchwałodawczej, czyli radnego, do sołtysa i członków rady sołeckiej.

Dwa modele

Dziś można zaobserwować dwa funkcjonujące modele:

Zdecentralizowany – gdy każda władza, wykonawcza i uchwałodawcza chce i dzieli się władzą, włączając wszystkich w proces związany z wypracowywaniem i podejmowaniem decyzji.

Zcentralizowany – gdy władza zamyka się i nie dopuszcza nikogo do udziału w procesie decyzyjnym.

Ci którzy są zwolennikami tego drugiego modelu, podają kilka argumentów:

–  ja ponoszę odpowiedzialność, to i ja podejmuje decyzje,
– to ja podejmując decyzje dotyczące moich wyborców, którzy obdarzyli mnie zaufaniem, reprezentuję ich, za co rozliczą mnie w kolejnych wyborach,
– wspólne podejmowanie decyzji z mieszkańcami może spowodować ich skłócenie, a w najlepszym przypadku ich rozczarowanie, które bierze się z nieumiejętności stosowania instytucji demokracji.

Osobiście uważam, że nie ma lepszego, sprawniejszego i przynoszącego lepsze efekty sposobu rządzenia niż poprzez dzielenie się władzą, czyli decentralizację. Każda władza i każdy lider ma za zadanie realizować działania zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców danego sołectwa czy miejscowości. Dlatego najprościej jest spotkać się z nimi i rozmawiać o ich potrzebach: począwszy od etapu planowania działania, poprzez etap realizacji, na etapie rozliczenia skończywszy. Osoby niedopuszczające innych do podejmowania decyzji często nie widzą błędów i problemów związanych z realizowaniem tych decyzji.

Zbudować zespół

Decentralizacja na pewno powoduje konieczność współpracy i budowania zaufania pomiędzy wszystkimi szczeblami, które biorą udział w realizacji działań. Wiąże się to z koniecznością stworzenia zespołu i zbudowania struktury – osób, które będą chciały i potrafiły realizować założone zadania i cele. W zależności od potrzeb – rozpiętość tych struktur może być różna.

Przy budowaniu zespołu nie można przejmować się często słyszanymi argumentami, że włączenie mieszkańców w proces decyzyjny ich skłóci. Takie podejście bierze się stąd, że nasze społeczeństwo nadal nie jest przyzwyczajone do stosowania instytucji demokracji. Często pokutuje przekonanie, że to nie liczba głosów, za lub przeciw, decyduje o wyniku głosowania w danej sprawie na zebraniu wiejskim, a krzyk jednego z „pieniaczy” forsującego swoje stanowisko. Jeśli tak się zdarza, często powodem jest brak umiejętności sołtysa do prowadzenia zebrań, a nawet brak znajomości procedur, które powinny być brane pod uwagę podczas głosowania. Aby to poprawić trzeba zainwestować w ludzi, na przykład w sołtysów, szkoląc ich w tym zakresie. Zebranie nie może przeobrazić się w pyskówkę, co niestety jeszcze często się zdarza, a w konsekwencji prowadzi do tego, że podejmowane są decyzje zgodne nie z potrzebą społeczną, tylko z potrzebą jakiejś grupy nacisku.

Każdy głos się liczy

Kolejnym dużym problemem jest nadal mała frekwencja w czasie zebrań. wiejskich Spowodowane jest to błędnym przekonaniem, że moje zdanie jako jednostki nie ma znaczenia, ja nie decyduję. Tak jest, ale tylko w przypadku gdy nie biorę udziału w zebraniu. Uczestnictwo daje mi możliwość wypowiedzenia swojego zdania, choćby w czasie samego głosowania nad daną sprawą. Ten problem może zostać rozwiązany przez lidera poprzez namawianie ludzi do tego by brali udział w zebraniach i nie obawiali się „tych wpływowych”, którzy później mogą artykułować wobec nich swoje niezadowolenie.

Musimy uczyć się demokracji, umieć przekonywać innych do swojego stanowiska, nie obawiać się, że komuś się to nie spodoba. Kolejnym problemem który występuje jest obawa ludzi przed odpowiedzialnością jaka wiąże się z procesem podejmowania decyzji. Mieszkańcy nie chcą być identyfikowani zarówno ani z grupą „za”, ani z grupą „przeciw” danej sprawie, bo po podjęciu ostatecznej decyzji nie chcą spotkać się z zarzutem, że to przez ciebie tak mamy… A przecież każda decyzja jest lepsza od braku decyzji, szczególnie kiedy decyzja została podjęta przez ludzi w sposób demokratyczny.

Korzyści płynące z dzielenia się władzą to, między innymi:

1.    Społeczność, które bierze udział w procesie decyzyjnym orientuje się co, gdzie i kiedy będzie robione, jakie skutki niesie ze sobą realizacja planowanego zadania i z jakie problemy mogą się pojawić w czasie jego realizacji. Nic przecież  nie irytuje nas tak bardzo jak brak informacji na przykład o objeździe na drodze, czy remoncie.
2.    Społeczność współdecyduje o tym co i gdzie będzie realizowane. Dzięki temu nie występuje, lub występuje w znacznie mniejszym nasileniu, rozczarowanie, że na przykład, najpierw będzie budowana droga, a dopiero potem oświetlenie.
3.    Społeczność bierze na siebie współodpowiedzialność za błędnie podjęte decyzje, bo to mieszkańcy decydowali o tym co i jak zrealizować.
4.    Społeczność biorąc udział w realizacji danego zadania powoduje zmniejszenie kosztów samego przedsięwzięcia, może, na przykład, zobowiązać się, że po wyremontowaniu świetlicy rodzice na zmiany będą prowadzić nieodpłatnie zajęcia dla dzieci.
5.    Społeczność uczy się, że nie wszystkie zadania kończą się zakładanym sukcesem, zaczyna widzieć problemy jakie niesie ze sobą realizacja zadań, staje się przez to coraz bardziej świadome realiów nas otaczających.
6.    Społeczność uczy się demokracji, zauważa, że często od jednego głosu zależy wiele. Widzi ponadto jak wiele trzeba poświęcić czasu i trudu by wypracować wspólny kompromis w wielu kwestiach.
7.    Społeczność staje się coraz bardziej świadoma formalno-prawnie, ma wiedzę nie tylko na temat swoich praw, ale wynikających z życia obowiązków w danej grupie.
8.    Społeczność chce rozwijać i pogłębiać swoją wiedzę na tematy związane z byciem aktywnym obywatelem.
9.    Społeczność zaczyna zastanawiać się: co ja mogę zrobić dla gminy, szkoły, a nie pozostaje przy myśleniu co gmina, szkoła może zrobić dla mnie. Zaczyna rozumieć, że gmina, szkoła to również grupa ludzi, a nie tylko instytucja.
10.    Społeczność zaczyna dbać o swoją wspólnotę poprzez choćby proponowanie pomysłów.
11.    Społeczność zaczyna dzielić się doświadczeniami co do sukcesów i porażek, tego co warto powtórzyć, a czego lepiej unikać.
12.    Społeczność coraz chętniej realizuje działania związane z konsultowaniem decyzji, wynikające choćby z Ustawy o funduszu sołeckim, programu Leader, czy wielu innych przepisów.
13.    Społeczność znacznie efektywniej realizuje zadania, które stanowią dla niego istotne problemy. Dzięki współpracy tworzone są właściwe i możliwe do zrealizowania strategie.             

Warto dzielić się władzą

Podsumowując, myślę, że pomimo wielu zagrożeń i wątpliwości jakie niesie ze sobą dzielenie się władzą, jest to jedyna i właściwa metoda jej sprawowania. Inne formy okazują się nieefektywne i dają znacznie gorsze rezultaty realizowanych zadań. Często bowiem realizowane bez konsultacji zadania okazują się nietrafione i nie pozwalają osiągnąć zakładanych celów. Zupełnie niewłaściwe jest założenie, że dzielenie się władzą spowodować może wyłonienie silnego lidera na danym terenie, potencjalnego konkurenta dla sprawującego władzę. Moim zdaniem taka sytuacja może wystąpić właśnie w sytuacji,  gdy nie podzielimy się  władzą i z niezadowolenia  mieszkańców wyrośnie silna opozycja dążąca do jej przejęcia władzy.  

 

Andrzej Olszewski – od 2006 wójt gminy Aleksandrów Kujawski, powiat aleksandrowski, województwo kujawsko-pomorskie

Autor/ka: Andrzej Olszewski

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *